Wydaje się, że ryzyko Macrona polegające na zarządzeniu przedterminowego głosowania po dotkliwej porażce z partią Le Pen w wyborach europejskich przyniosło spektakularnie odwrotne od zamierzonych skutki.
Marine Le Pen oświadczyła, że jej partia „praktycznie zmiażdżyła” Emmanuela Macrona po zwycięstwie w pierwszej turze głosowania we francuskich wyborach.
Jak wykazały wczorajsze sondaże exit poll, Zjednoczenie Narodowe Le Pen (RN) rozbiło rządzący centrowy sojusz Macrona, zwiększając perspektywy na utworzenie w Paryżu antyimigracyjnego i antybrukselskiego rządu.
Według różnych sondaży narodowa partia Le Pen zdobyła około 34 procent głosów, lewicowy Nowy Front Ludowy zajął drugie miejsce z około 29 procentami, a koalicja Macrona Razem z 20,5–23 procentami.
W przemówieniu po ogłoszeniu wyników Le Pen oświadczyła, że dąży do „absolutnej większości” w drugiej turze głosowania w przyszłą niedzielę.
W drugiej turze wszystko wydaje się być w rękach prawicowych Republikanów, którzy mogą zdobyć 30-50 mandatów.
Jeśli partiom prawicowym uda się osiągnąć bezwzględną większość wynoszącą 289 mandatów, zmusi to Macrona do niewygodnego porozumienia w sprawie podziału władzy zwanego „kohabitacją”, w ramach którego dwie największe partie sprawują rządy razem.