
To, co kiedyś ogłoszono największą na świecie elektrownią słoneczną tego typu (W 2014 ROKU PROJEKT WYCENIONO NA 2,2 MILIARDY DOLARÓW US), zmierza do zamknięcia zaledwie 11 lat po otwarciu, pod presją tańszych źródeł energii. Tymczasem ekolodzy obwiniają elektrownię na pustyni Mojave o zabicie tysięcy ptaków i żółwi.
Dziennikarstwo “postępu” chce, abyśmy uwierzyli, że legendarny Ivanpah został pokonany przez lepszą, tańszą energię słoneczną i że jest to w jakiś sposób „sukces”. Ale prawda jest taka, że został zabity przez te same dotacje i nieuczciwy rynek, który go zrodził.
Elektrownia Ivanpah opierać miała się na technologii znanej jako solarno-termicznej lub skoncentrowanej energii słonecznej, w której prawie 350 000 sterowanych komputerowo luster o wielkości mniej więcej bramy garażowej odbija światło słoneczne do kotłów na szczytach wież o wysokości 459 stóp. Energia słoneczna jest wykorzystywana do podgrzewania wody w rurach kotłów i wytwarzania pary, która napędza turbiny wytwarzające energię elektryczną.
„Elektrownia Ivanpah była finansowym niewypałem i katastrofą ekologiczną” — powiedziała Julia Dowell z Sierra Club w e-mailu.
„Oprócz zabicia tysięcy ptaków i żółwi, budowa projektu zniszczyła niezastąpione dziewicze siedlisko pustynne wraz z licznymi rzadkimi gatunkami roślin” — powiedziała Dowell. „Podczas gdy Sierra Club zdecydowanie popiera innowacyjne rozwiązania w zakresie czystej energii i uznaje pilną potrzebę odejścia od paliw kopalnych, Ivanpah pokazał, że nie wszystkie technologie odnawialne są sobie równe”.
Najwyraźniej elektrownia czasami oślepiała również kierowców. Z pewnością oślepiła inwestorów.
Firma nie odpowiedziała na pytania mediów dotyczące tego, co stanie się z pozostawioną, gigantyczną ruiną przemysłową.