Dziewczyna o imieniu Romy cierpiała na depresję kliniczną, zaburzenia odżywiania i anoreksję z powodu przemocy w dzieciństwie. Zgodnie z prawem holenderskim kwalifikowała się do eutanazji, po tym, jak przez cztery lata aktywnie zabiegała o własną śmierć.
Na kilka dni przed śmiercią zobaczyła swoją trumnę, zrobiła sobie tatuaż, aby zaznaczyć dzień, w którym zamierzała umrzeć, i kupiła swoim przyjaciołom koszulki z napisem „Everything sucks”. Jednak gdy lekarz miał właśnie wstrzyknąć jej śmiertelny zastrzyk w ramię, zadał jej ostatnie pytanie, zgodnie z wymogami prawa — „Czy jesteś pewna?”. Teraz kobieta opowiada, że ten przełomowy moment był punktem zwrotnym, który skłonił ją do zmiany zdania. Płacząc, powiedziała mu: „Nie”.
Historia Romy nie jest niczym niezwykłym. Wiele badań wykazało, że ludzie często szukają wspomaganego samobójstwa, ponieważ, podobnie jak Romy, są przygnębieni, beznadziejni, nie mają wsparcia i boją się być ciężarem. Kiedy wspomagane samobójstwo jest legalne, wiele z tych osób umiera, nigdy nie otrzymując pomocy, której naprawdę potrzebują.
Jeszcze nie tak dawno temu, wysiłki opieki społecznej skierowane były na zapobieganiu samobójstw. Obecnie zrobiono z zabijania usługę medyczną.