
Jeszcze niedawno wodór był uważany za kluczową technologię w przejściu na zieloną energię, ale ludzie i firmy budzą się i dowiadują się, iż wodór nie jest w rzeczywistości odpowiedzią na wyzwania stawiane poprzednio przed, jak się teraz okazało, nieopłacalnymi źródłami tzw. odnawialnej” energii.
Teoretycznie wodór jest najbardziej rozpowszechnionym pierwiastkiem we wszechświecie. Jednak jest bardzo rzadki w czystej postaci i musi być uzyskany w procesie chemicznym. Mowa tu o elektrolizie wody, która jest najwiekszym, dostępnym źródłem wodoru.
Woda może być darmowa, ale elektryczność potrzebna do jej elektrolizy i rozdzielenia na wodór i tlen z pewnością nie jest. Potrzebna jest duża ilość elektryczności, aby wyprodukować użyteczne ilości wodoru jako paliwa.
I tutaj, dochodzi do pierwszego fałszerstwa – elektroliza wody, z czysto naukowych powodów, nie jest w stanie zapewnić opłacalnej produkcji wodoru jako paliwa zastepującego paliwa kopalniane. Jest To jeden z powodów, dla których „gospodarka napędzana wodorem” jest się czystą fantazją i niespełnionym marzeniem zielonych fanatyków.
Dlaczego? W rzeczywistości bowiem wkładamy więcej energii elektrycznej do produkcji, niż sam uzyskany w tym procesie wodór może kiedykolwiek wytworzyć.
Nawet idealny system elektrolizy, w którym nie występują żadne nieefektywne procesy, wymagałby 39,4 kilowatogodzin (kWh) energii elektrycznej do wytworzenia kilograma wodoru, podczas gdy ta sama ilość wodoru, może dostarczyć wartość energetyczną tylko około 33,3 kWh!
Ponieważ idealna, czysta elektroliza nie jest możliwa i w związku z tym, realnie, do wytworzenia owego kilograma wodoru potrzebna jest ilość energii elektrycznej o wysokości od 50 do 55 kWh.
Parafrazując – na każdą jednostkę energii włożonej uzyskać można z powrotem (w wodorze) tylko od 60,5-66,6% jej wartości.
Dodatkowo, oprócz zupełnego braku opłacalności podstawowej, wodór jest agresywny metalurgicznie i szalenie wybuchowy a zatem stanowi prawdziwe wyzwanie techniczne, co dodatkowo podnosi koszta związane z magazynowaniem, transportem i bezpieczeństwem materiałowym.
Wielu “zielonych oszustów” obiecuje w tym momencie, że kiedy masowa produkcja zielonego wodoru wejdzie w życie to wówczas nastąpi “prawdziwa” rewolucja energetyczna, gdyż pomijając nawet niekorzystne proporcje energii wkładanej do możliwości uzuskiwanej – produkcja wodoru stanie się tania ponieważ energia potrzeba do produkcji będzie “właściwie za darmo”.
Dla wyjaśnienia – Zielony wodór to wodór wyprodukowany wyłącznie przy pomocy “odnawialnej” energii elektrycznej czyli z turbin wiatrowych i paneli fotowoltaicznych.
Prosimy tutaj zwrócić uwagę na formujące się następne oszustwo: obiecanki produkcji nieopłacalnej energii wodorowej przy pomocy nieopłacalnych technologii “odnawialnych”.
A zatem są to obiecanki dla naiwnych , w których dwa oszustwa dodane do siebie jakimś cudem mają zamienić się w prawdę.
Zgodnie z tymi założeniami, niemieccy oszuści ekologiczni zaplanowali, iż w UE istniejące gazociągi mają zostać częściowo zastąpione zielonym wodorem, ale projekty ten rozsypują się, na szczęście, na naszych oczach a koszty produkcji zielonego wodoru rujnują inwestorów.
Analiza przeprowadzona niedawno przez Westwood Global Energy Group ujawnia jednak, że tylko ułamek planowanego unijnego rurociągu wodorowego ma być operacyjny do 2030 roku a inwestorzy wycofują się stopniowo z tego oszukańczego projektu.
Posumowując, chyba żadna jeszcze działalność gospodarcza w historii ludzkości, nie opierała się na tak kryminalnych założeniach ekonomicznych, których skutki ponosi podatnik, płacąc coraz wyższe rachunki za elektryczność.