Przez ostatnie 25 miesięcy konta bakowe odnotowały stały spadek oprocentowania lokat w Polsce

Luty przyniósł kolejne złe wiadomości dla tych nieszczęśników, którzy inwestują na kontach bankowych. Zmiany nie były rewolucyjne, ale co najmniej 3 banki pogorszyły ofertę promocyjnych lokat i rachunków oszczędnościowych. Przewaga gorszych informacji dla oszczędzających to stan, do którego wszyscy zdążyli się już chyba przyzwyczaić, bo trwa od 25 miesięcy. Efekt jest taki, że tak jak pod koniec 2022 roku przeciętna lokata pozwalała zarobić ponad 6% w skali roku, tak ostatnie dane NBP sugerują, że teraz normą jest już mniej niż 4%.

Jeśli spojrzymy na ofertę bankowych depozytów, to ta nie jest wcale taka zła. Średnie oprocentowanie najlepszych lokat i rachunków oszczędnościowych wynosi 5,42% – wynika z danych zebranych przez HREIT. Czołowe propozycje kuszą obietnicą na poziomie 7-8% w skali roku. Co więcej, w ostatnich miesiącach wynik ten pozostaje relatywnie stabilny. Gorzej jest z oprocentowaniem faktycznie zakładanych lokat. To spada. Najnowsze dane na ten temat NBP opublikował za grudzień 2024 roku. Wynika z nich, że zanosiliśmy do banków pieniądze godząc się na przeciętne odsetki poniżej 4% w skali roku. To o prawie 0,5 pkt proc. mniej niż pod koniec 2023 roku. Dla porównania pod koniec 2022 roku przeciętna zakładana lokata była oprocentowana na 6,25%. Wtedy jednak oferta depozytowa banków była najlepsza od 2008 roku.

Mamy więc do czynienia z ciekawą sytuacją, w ramach której w bankach nie brakuje promocyjnych depozytów, ale przeciętny oszczędzający godzi się na coraz niższe oprocentowanie. Powody takiego stanu są co najmniej dwa. Po pierwsze Polacy mają coraz więcej oszczędności. Według NBP gospodarstwa domowe trzymały w styczniu w bankach ponad 1343 miliardy złotych. To o prawie 120 miliardów więcej niż przed rokiem. To ważne, bo najlepsze promocje są limitowane – np. kierowane do nowych klientów lub ograniczana jest maksymalna kwota, którą można zdeponować na atrakcyjny procent. Drugi powód jest taki, że bankowe promocje są obwarowane coraz większą liczbą „gwiazdek”. W efekcie coraz trudniej przeciętnemu oszczędzającemu spełnić warunki bankowych promocji. Klasycznymi „gwiazdkami” są limit kwoty, które możemy powierzyć bankowi na promocyjny procent. Do tego dochodzi przeważnie krótki okres korzystania z wyższego oprocentowania oraz kierowanie najlepszych ofert do nowych klientów lub co najmniej osób, które przynoszą do banku nowe środki.

Nierzadko warunkiem koniecznym jest też aktywne korzystanie z dodatkowych produktów (karta, konto, aplikacja mobilna). Do tego bardzo często, jeśli chcemy cieszyć się z wyższego oprocentowania, to musimy nie tylko regularnie zasilać konto lub utrzymywać minimalne saldo na rachunku, ale też aktywnie korzystać z usług płatniczych (karty lub BLIKa). Co najmniej kilka banków wymaga ponadto od osób zakładających depozyty udzielania tzw. zgód marketingowych. To znaczy, że promocyjne oprocentowanie będzie naliczane, ale dopiero wtedy, kiedy pozwolimy pracownikom banku kontaktować się z nami w sprawach sprzedaży innych produktów lub usług.

Efekt tego jest taki, że jedni znajdują satysfakcję w przenoszeniu oszczędności po kilka razy w roku z banku do banku, aby za każdym razem zyskać dodatkowych 100, 200 czy np. 300 złotych odsetek, a inni rezygnują z takiej żonglerki lub nie są już w stanie załapać się na kolejne promocje. To dlatego przeciętna lokata zakładana jest na mniej niż 4% mimo, że czołowe promocyjne depozyty kuszą obietnicą odsetek na poziomie 7-8%.

PRNews

NewsEdit

Author: NewsEdit