
Sprawa reparacji za II wojnę światową rzuca rażące światło na prawdziwy status obecnego rządu Polski w stosunkach z Berlinem. Dalekie od bycia równym partnerstwem, bardziej przypomina relację pan-wasal.
Co kanclerz Olaf Scholz podniósł w sprawie reparacji? Propozycja budowy „domu polsko-niemieckiego” – stara propozycja, która od lat leży uśpiona i została przez Berlin osłabiona. Początkowo chodziło przede wszystkim o budowę pomnika, będącego widocznym, jednoznacznym hołdem złożonym polskim ofiarom. Jednak tak się nie stanie. Zamiast tego powstanie niejasno określone centrum, które prawdopodobnie stanie się miejscem umniejszania niemieckiej odpowiedzialności i ewentualnego „podzielenia się winą” z Polakami i Polską.
Druga niemiecka propozycja zakłada pomoc żyjącym ofiarom II wojny światowej. Jest opóźniony, niejasny, niespieszny i w rzeczywistości niczego nie zmienia. To pokolenie w większości przeminęło, pozostawiając jedynie kilku ocalałych.
Dziś dopiero poważne propozycje skierowane pod adresem współczesnej Polski i jej obywateli mogą naprawdę zamknąć sprawę reparacji.
Podczas gdy niemiecka kanclerz dba o niemieckie interesy, co robi polski premier? Oświadcza, że „nie jest w najmniejszym stopniu zawiedziony propozycją i dobrym gestem rządu niemieckiego, gdyż nie ma gestów, które zadowoliłyby Polaków, ani żadnej kwoty pieniędzy, która mogłaby zrównoważyć to, co wydarzyło się podczas II wojny światowej”.