Sędzia Tomasz Szmydt przez lata współpracował z wywiadem rosyjskim i białoruskim

Pojawiły się informacje, że sędzia Tomasz Szmydt, który w poniedziałek uciekł na Białoruś i zwrócił się do tego kraju o azyl polityczny, był ściśle monitorowany przez ABW i polskie służby kontrwywiadu, które zbierały dowody jego szpiegostwa. Jednak pod koniec operacji coś poszło nie tak.

Z nieoficjalnych informacji uzyskanych przez Onet wynika, że Szmydt od kilku lat utrzymywał kontakt nie tylko z funkcjonariuszami wywiadu białoruskiego, ale także rosyjskiego.

Polski rząd nakazał natychmiastowe zapoznanie się ze wszystkimi tajnymi informacjami, do których sędzia Szmydt miał dostęp w trakcie swojej pracy. Nie był zwykłym sędzią Sądu Administracyjnego w Warszawie, ale miał dostęp do materiałów niejawnych, w tym o kluczowym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa. Ustalono już, że to on odpowiadał za podejmowanie decyzji w sprawie dostępu urzędników publicznych do tajemnic NATO i innych materiałów niejawnych.

W poniedziałek Szmydt pojawił się na konferencji prasowej w Mińsku, gdzie ogłosił, że rezygnuje z funkcji sędziego i stara się o azyl w związku ze swoim sprzeciwem wobec polskiego rządu i sprzeciwem wobec, jak to określił, polskiego podżegania do wojny przeciwko Białorusi i Rosji. Jeśli kiedykolwiek zostanie złapany lub wróci do Polski, Szmydtowi zostaną postawione zarzuty zdrady stanu, co grozi karą co najmniej ośmiu lat więzienia i potencjalnie maksymalnym dożywociem.

Polscy politycy twierdzą, że służby wywiadowcze powinny były objąć Szmydta ściślejszym nadzorem, jednak ekspert i historyk ds. bezpieczeństwa prof. Sławomir Cenckiewicz zwrócił uwagę, że polski system prawny nie przewiduje poddawania sędziów kontroli aparatu bezpieczeństwa.

REMIX

ONET

BELTA.by

Loading

NewsEdit

Author: NewsEdit