Kontakty eurodeputowanych z krajami spoza UE są pod lupą spowodowane śledztwem w sprawie korupcji w Parlamencie Europejskim. Według opinii dwudziestu posłów do PE i pracowników, problem jest znacznie większy niż ta afera.
Światła diabelskiego młyna odbijają się w basenie. W oddali plaża nad zatoką, do wyłącznej dyspozycji gości Caesars Palace w Dubaju. Według strony internetowej hotel oferuje „ucieczkę od codzienności”. Apartamenty tutaj zwykle kosztują pięć tysięcy euro za jedną noc. Ale międzynarodowi politycy uczestniczący w konferencji Sir Bani Yas w listopadzie 2021 r. przez kilka dni byli rozpieszczani za friko.
Jednym z nich był eurodeputowany Radosław Sikorski. Znany polski rzecznik spraw zagranicznych i były minister spraw zagranicznych Polski mniej więcej dwa razy w roku jeździ do Zjednoczonych Emiratów Arabskich na bezpłatny pobyt w luksusowych kurortach. I nie tylko to: Sikorski dostaje nawet pieniądze od swoich gospodarzy. Oprócz pensji posła do Parlamentu Europejskiego, wynoszącej 7 646 euro netto miesięcznie, otrzymuje kolejne 100 000 dolarów (93 000 euro) rocznie od Emiratów za konsultacje przy konferencjach.
Pod lupą
Kontakty między europejskimi politykami a zagranicznymi państwami są pod lupą teraz, gdy wyszedł na jaw poważny skandal łapówkarski. Od początku grudnia zatrzymano trzech (byłych) europosłów i pracowników socjaldemokratów. Według belgijskiego wymiaru sprawiedliwości otrzymywali oni łapówki od Maroka i Kataru, aby chronić europejskie interesy tych krajów.
Skandal uderzył w Brukselę jak bomba i nadal wibruje: w ubiegłym tygodniu immunitet dwóch posłów do PE został ponownie uchylony w związku ze śledztwem. Ale jeśli popytacie w Parlamencie Europejskim, to też usłyszycie: problem jest znacznie szerszy niż ta afera. Parlament jest otwarty na wpływy wszelkiego rodzaju autokratycznych reżimów, które próbują poprawić swoje wyniki w zakresie praw człowieka w Brukseli, zgodnie z wizytą dwudziestu posłów do PE i pracowników.
Przeprowadzona przez NRC analiza wyników głosowania Sikorskiego pokazuje, że zajmuje on stanowisko przychylne Emiratom i ich najwierniejszemu sojusznikowi Arabii Saudyjskiej – w większości zgodne z jego ugrupowaniem Chrześcijańsko-Demokratycznym. Na przykład w Parlamencie Europejskim Sikorski poparł sprzeciw wobec wstrzymania dostaw broni do krajów zaangażowanych w wyniszczającą wojnę w Jemenie. Poparł także próbę złagodzenia rezolucji w sprawie saudyjskich wyroków śmierci.
Niemal wszyscy podejrzani w sprawie korupcyjnej, która wyszła na jaw pod koniec ubiegłego roku, są powiązani z jedną komisją: praw człowieka. Komitet ten opracowuje comiesięczne uchwały w sprawie łamania praw człowieka w innych krajach. Uchwały nie są prawnie wiążące, ale mają wpływ na ustalenie porządku obrad. Znaczenie tego jest nie do przecenienia, mówi Claudio Francavilla z Human Rights Watch. „Autokratyczne reżimy nie chcą, by ich zbrodnie były w centrum uwagi” — mówi Francavilla. „Zniszczona reputacja utrudnia tym rządom nawiązanie bliższych stosunków handlowych z UE. W ostatecznym rozrachunku utrata reputacji wpływa na nie również pod względem ekonomicznym i politycznym. Dlatego źle zachowujące się rządy są gotowe dołożyć wszelkich starań, aby uniknąć krytyki”.
Grupy przyjaźni
Aby wpływać na europejską politykę praw człowieka, rządy potrzebują wsparcia w Parlamencie Europejskim. Wypróbowanym i przetestowanym narzędziem do tego celu są „grupy przyjaźni”. Są to nieformalne kluby europosłów, które poza normalnymi procedurami utrzymują stosunki z krajami spoza UE. Członkowie takiej grupy regularnie podróżują do danego kraju, często mają zwracane koszty transportu i zakwaterowania.
Posłowie do PE są czasami wykorzystywani jako prywatne firmy do promowania interesów państw Bliskiego Wschodu, podczas takich podróży. Na przykład główny podejrzany w sprawie przekupstwa, Antonio Panzeri, regularnie podróżował do Maroka jako przewodniczący komisji marokańskiej. Podczas takich wizyt chwalił w lokalnych mediach starania marokańskiego rządu na rzecz zagwarantowania praw człowieka – a w tym samym czasoe aktywiści i dziennikarze w Maroku znikali za kratkami.
Opłacane podróże narażają parlamentarzystów na niebezpieczeństwo, mówi Tineke Strik, eurodeputowana z ramienia GroenLinks. Podczas wstępnego spotkania z ambasadorem Maroka w UE pod koniec 2019 roku zaproponował jej wyjazd na obejrzenie paneli fotowoltaicznych w Maroku. Strik nie zareagowała. Pod koniec grudnia tego samego roku otrzymała od marokańskiej reprezentacji paczkę luksusowych produktów, w tym drogą skórzaną torbę i butelkę oliwy z oliwek. Strik zwróciła paczkę. Po zadaniu krytycznych pytań na temat traktowania migrantów w Maroku na spotkaniu wkrótce potem kontakt się urwał. „Najwyraźniej”, mówi Strik, „wędkują, żeby zobaczyć, który z politów może być zainteresowany. Niektórzy koledzy mogą coś dodać od sibie na ten temat”.
„Z całą pewnością są tacy” — mówi brukselski lobbysta. „Niektórzy eurodeputowani są otwarci na oferty, czasem nawet o nie proszą”. „Znam rozmowy, w których eurodeputowani wspominali, że wciąż szukają miejsca na rodzinne wakacje albo że ich syn lub córka szuka pracy. Komentarze takie skierowywane są do rozmówców spoza UE, którzy mogą to ułatwić”.
Według lobbysty oferowanie wyjazdów (studyjnych) jest sposobem na pozyskanie wsparcia. „Nie chodzi o to, że kupujesz za to bezpośredni wpływ” – mówi. „To po prostu sposób na zbudowanie kontaktu, a tym samym stworzenie możliwości wpływu”.
Rezolucja w sprawie Bahrajn
Weźmy Bahrajn, bardzo represyjny kraj w Zatoce Perskiej. Na czele grupy przyjaciół z Bahrajnu stoi Czech Tomás Zdechovsky. Odwiedził stan naftowy w 2021 i 2022 roku i rozmawiał z urzędnikami państwowymi. Później w 2022 r. parlament przyjmie rezolucję wzywającą do uwolnienia obrońcy praw człowieka, który według międzynarodowych obserwatorów był przetrzymywany z wątpliwych powodów i jest torturowany. Zdechovsky opracowuje własną rezolucję dla swojej Europejskiej Partii Ludowej: nie wzywa do jego uwolnienia, zamiast tego opisuje dysydenta z Bahrajnu jako byłego członka grupy „terrorystycznej”, która zabiła „rządzącego kalifa” chcąc wstrząsnąć państwem. Rezolucja tego nie przeszłą, ale zwraciła na siebie uwagę opinii publicznej tekste odzwierciedlającym pozycję rządu Bahrajnu.
Zdechovsky mówi w odpowiedzi, że swoim postanowieniem chciał zająć wobec więźnia „wyważone stanowisko”. Płatne wizyty w krajach są, jak mówi, „ugruntowaną formą dyplomacji” i jest „dumny” z przejrzystości, jaką zapewnia w tej sprawie.
Zjednoczone Emiraty Arabskie też mają grono przyjaciół. Mają wpływowego przewodniczącego w osobie Hiszpana Antonio Lópeza-Istúriza White’a: jest on także sekretarzem generalnym Chrześcijańskich Demokratów, największej grupy w Parlamencie Europejskim. Jeśli udziela rad dotyczących głosowania, ma to duże znaczenie.
Antonio López-Istúriza White często można spotkać w Zatoce Perskiej. Podczas takich wizyt nie wspomina, że Emiraty to jeden z najbardziej zniewolonych krajów na świecie, gdzie blogerzy za krytykę rządu idą do więzienia. Albo o wojnie, którą Emiraty prowadzą w Jemenie, która doprowadziła do największego obecnie kryzysu humanitarnego. Hiszpan z żelazną konsekwencją chwali Emiraty za „walkę z terroryzmem”, czego przykładem była konferencja prasowa, którą wygłosił w Abu Dahbi w 2017 roku. W Emiratach jest to interpretowane jako aprobata dla działań wojennych w Jemenie. Parlament Europejski „wspiera” nas w Jemenie, piszą po wizycie gazety.
Dyplomacja poprzez subtelną siłę
Ale najbardziej znanym członkiem grupy przyjaźni jest Radosław Sikorski. Jest byłym ministrem spraw zagranicznych Polski i regularnie pojawia się w zachodnich mediach, ostrzegając przed zagrożeniem ze strony Rosji. Znany jest również z małżeństwa ze znaną amerykańską dziennikarką Anne Applebaum. Według przeglądu polskiego parlamentu Sikorski od lat jest na liście płac Emirates. Otrzymuje od kraju 100 000 dolarów rocznie za doradztwo na konferencji Sir Bani Yas.
Konferencja ta została zorganizowana przez Emiraty nieco ponad 10 lat temu jako sposób na prowadzenie międzynarodowej dyplomacji za pomocą miękkiej siły. Oprócz Sikorskiego do rady doradczej zostali zaproszeni wybitni (byli) politycy, w tym Kevin Rudd i Carl Bildt, byli premierzy Australii i Szwecji. W samej konferencji uczestniczy teraz zamknięte grono około 150 polityków i analityków, w tym w ubiegłym roku szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. Prasa nie jest mile widziana, wszystko odbywa się w tajemnicy.
Sam Sikorski mówi o „najsłynniejszej konferencji na Bliskim Wschodzie”. Zasiada w radzie doradczej od 2017 roku, w wyniku czego otrzymał już prawie pół miliona euro od Ministerstwa Spraw Zagranicznych Emiratów Arabskich. Sikorski nie powiedział Parlamentowi Europejskiemu, że przyjechał na konferencję w Emiratach pod koniec zeszłego roku kosztem tego kraju. Posłowie mają obowiązek zgłaszania takich wyjazdów. Zdaniem Sikorskiego w jego przypadku nie było to konieczne, ponieważ nie odbył on tej podróży jako poseł do PE. „To była część moich płatnych zajęć zewnętrznych”.
NRC przeanalizowało zachowanie Sikorskiego podczas głosowania, aby dowiedzieć się, czy hojne płatności, na które zezwala regulamin PE, wpływają na jego pozycję jako europosła. Chociaż nie można wykazać bezpośredniego wpływu, wydaje się, że Sikorski zajmuje stanowisko, które odpowiada Emiratom. Główny wróg Emiratów, Iran, jest regularnie atakowany przez Sikorskiego, ponieważ reżim uciska własnych obywateli. Prowadzi kampanię na rzecz zaostrzenia sankcji wobec Iranu. W 2020 roku porównał irańskiego ministra do nazistowskiego przywódcy.
Łagodniej dla Emiratów
Ale dla represyjnych reżimów Emiratów i sojuszniczej Arabii Saudyjskiej Sikorski jest duzo bardziej pobłażliwy. Widać to chociażby wtedy, gdy Parlament Europejski chciał wezwać państwa członkowskie do zaprzestania dostaw broni do Arabii Saudyjskiej po zabójstwie saudyjskiego dziennikarza Jamala Kashoggiego w Stambule w 2020 roku. Sikorski głosuje przeciwko temu bojkotowi.
W 2021 roku sprzeciwia się wezwaniu do działania przeciwko Emiratom w związku z uwięzieniem blogera krytykującego rząd Emiratów.
W tym samym roku wywarł nacisk na złagodzenie rezolucji PE w sprawie kary śmierci w Arabii Saudyjskiej. Rezolucja miała na celu potępienie egzekucji dysydentów w kraju, ale Sikorski popiera propozycję uwzględnienia w tekście, że Saudyjczycy wydają w ostatnich latach mniej wyroków śmierci. W tej propozycji jest też prośba o dodanie, że inne kraje, takie jak Chiny i Iran, są jeszcze gorsze od Arabii Saudyjskiej.
W tych kwestiach Sikorski zgadza się z kolegami z prawicowej Europejskiej Partii Ludowej, do której należy także CDA. Dlatego Sikorski uważa, że nie ma konfliktu interesów. – We wszystkich sprawach dotyczących tych krajów głosowałem zgodnie z zaleceniami mojego ugrupowania politycznego – odpowiedział Sikorski na pytania NRC. „To pokazuje, że moje członkostwo w Radzie Doradczej Forum Sir Bani Yas nie wpływa na mój głos jako posła do Parlamentu Europejskiego”.
Podejrzenie co do zachowania podczas głosowania
Jednak jego zachowanie podczas głosowania w połączeniu z płatnościami budzi podejrzenia wśród kolegów, wynika to z rozmów z byłymi i obecnymi politykami europejskimi, z których większość chciała rozmawiać tylko pod warunkiem zachowania anonimowości. Zasadniczo przedstawiają ten sam obraz: że nigdy nie byli świadkami przekupstwa, ale kwestionują zachowanie kolegów, którzy wydają się chcieć ochraniać niektóre autokratyczne reżimy.
Sposób, w jaki podejmowane są postanowienia, zdaniem zaangażowanych osób, daje duże pole do wywierania wpływu. Rozpoczyna się to natychmiast po sporządzeniu pierwszego projektu tekstu. Co wchodzi, a co nie? W tej sprawie dochodzi do kompromisu na zapleczu, po którym często nie da się ustalić, kto wywarł na to jaki wpływ.
Na przykład wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego Eva Kaili, obecnie podejrzana o korupcję, która jak sięokazało się ukrywała walizki pełne gotówki, umieściła swoje nazwisko pod zeszłoroczną rezolucją, która na pierwszy rzut oka jest bardzo krytyczna wobec Iranu. Ale, jak NRC dowiedziało się od osób bezpośrednio zaangażowanych, za kulisami Kaili dołożył wszelkich starań, aby tekst był jak najbardziej łagodny dla Iranu. Podczas gdy rezolucja dotyczyła masowych egzekucji demonstrantów przez irański rząd, Kaili chciała w tekście podkreślić, że to głównie sankcje USA są odpowiedzialne za trudną sytuację ludności Iranu. Kaili chciała również usunąć krytyczny fragment o irańskim reżimie. Nie postawiła na swoim z powodu przeciwnego nacisku ze strony swojej grupy. To pozostawia wiele znaków zapytania: z jakiego powodu próbowała wpłynąć na tekst? Czy to ideologia? Polityka? A może samowzbogacenie?
Podejrzane organizacje
Są również podejrzenia wobec niektórych mrocznych organizacji praw człowieka. „Działają tu organizacje pozarządowe, które zwracają uwagę parlamentu na nadużycia ze strony określonego kraju, ale milczą na temat nadużyć ze strony innych krajów” – mówi pracownik komisji praw człowieka.
Organizacje pozarządowe są częścią wojny hybrydowej w Zatoce Perskiej, gdzie Katar został odizolowany i zneutralizowany przez Emiraty Arabskie, Bahrajn i Arabię Saudyjską w 2017 roku. Przywódcy tych krajów czują się zagrożeni przez wspierane przez Katar Bractwo Muzułmańskie, które już obaliło innych dyktatorów w regionie.
To nie przypadek, że w tym roku do Brukseli przybyło wiele nowych organizacji pozarządowych. Emiratczycy założyli kluby o nazwach takich jak „Bussola Institute” czy „European Eye on Radicalization”, które zwróciły uwagę na niebezpieczeństwo stwarzane przez Bractwo Muzułmańskie. Reaugując pięknym za ndobne, Katar powołał także organizacje pozarządowe, aby oczerniać swoich rywali. W maju Komisja Praw Człowieka omawiała raport dotyczący wpływu Emiratów. To wzbudziło później duże wątpliwości, ponieważ raport skupiał się tylko na Emiratach i został przygotowany przez nieznaną wcześniej organizację pozarządową, która nie chciała ujawnić, w jaki sposób została sfinansowana.
Zasady zapobiegania konfliktom interesów w samym parlamencie nie są jasno sformułowane. Na przykład europejscy politycy mogą mieć nieograniczony dodatkowy dochód, o ile go zadeklarują. Analiza przeprowadzona przez Transparency International w 2021 roku wykazała, że zarabiają oni dodatkowo do 11,5 mln euro rocznie. Organ nadzorujący korupcję stwierdził również, że wiele opisów dodatkowych dochodów jest tak niejasnych, że nie jest jasne, z czym dokładnie się wiążą – i co w ogóle może być konfliktem interesów.
Dotyczy to również sposobu, w jaki Polak Radosław Sikorski rejestrował swoje dodatkowe zarobki. Zadeklarował bowiem, że wszystkie jego dodatkowe dochody, z konferencji Sir Bani Yas pochodziły z wykładów i działalności biznesowej, nie przekraczające 10 000 euro miesięcznie. Z deklaracji nie wynika jasno, że otrzymuje 100 tysięcy rocznie wyłącznie od Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Obowiązek posłów do PE dotyczący zadeklarowania odpłatnej podróży w ciągu jednego miesiąca również nie zawsze jest przestrzegany. Od czasu wybuchu skandalu korupcyjnego wielu nagle dodało do swojej listy płatnych podróży w ostatnich tygodniach.
Brak przepisów, ich przestrzegania i egzekwowania sprawia, że Parlament Europejski jest podatny na wpływy zewnętrze. Staje się to też coraz bardziej jasne, że reżimy autokratyczne były tego świadome już od jakiegoś czasu.
![]()